
Za kilka godzin, tak jak 2 tygodnie temu, przekroczę próg lokalu wyborczego Obwodowej Komisji Wyborczej nr 90 w Lublinie i przystąpię do wykonywania obowiązków jej członka. Poczytuję to sobie za zaszczyt. To będzie mój mały dodatkowy wkład w demokrację. W przerwie oddam w swoim obwodzie ważny głos, zgodnie ze swoim sumieniem i dokonanym osądem tego, co zaproponowali kandydaci. Zrobię to nie dlatego, że mam jednoznaczne przekonanie, że wybieram w ten sposób lepszy pomysł na Polskę. Zrobię to, żeby mieć moralne prawo wymagać od tego kandydata, który zostanie wybrany, aby reprezentował również moje interesy. Ponieważ ja jako wyborca wykorzystałem wszystkie przysługujące mi w demokracji mechanizmy dla dokonania właściwego wyboru.
Wprawdzie mam odrobinę nadziei, iż kandydat, na którego zagłosuję, jako prezydent zapewni w naszym kraju pewną zmianę ma lepsze. Nie mam jednak złudzeń, że jego ewentualne zwycięstwo zniesie podziały w naszym przeoranym społeczeństwie. Ani jeden, ani drugi kandydat w II turze nie przekonał mnie, że ma pomysł na to, jak zasypać te rowy i zasieki, jakie zaczęły nas dzielić. Co więcej, poprzez wyborczą retorykę zbudowano nowe mury, zza których już nie tylko partie polityczne wystawiające kandydatów, ale także ich elektoraty ostrzeliwały się najcięższą amunicją. Te mury pozwalały bowiem zapomnieć, że po drugiej stronie są tacy sami ludzie jak my. Często nasi sąsiedzi, koledzy, przyjaciele, rodzina.
Dlatego tak samo ważne, a może nawet ważniejsze od tego aby oddać dzisiaj głos zgodny ze swym rozumem i sumieniem, jest bycie gotowym na przyjęcie wyniku demokratycznie dokonanego wyboru. Którykolwiek z kandydatów wygra, to my jako całość społeczeństwa razem będziemy musieli z tym żyć. Kiedy upadnie mur wyborczej retoryki, będzie trzeba stanąć na przeciwko tych, którzy głosowali inaczej niż my. I będziemy musieli z tymi ludźmi zza muru próbować zbudować wspólnotę, zadbać o przyszłość naszego kraju i w jakiś sposób także reszty świata. W innym przypadku pozostanie nam wznosić coraz wyższe, coraz bardziej nieprzekraczalne mury.
Jako podsumowanie tej przedwyborczej refleksji nasunął mi się fragment tekstu, deklamowany przez Rogera Watersa w kulminacyjnym momencie słynnej płyty Pink Floyd „The Wall”, który w wolnym tłumaczeniu brzmi tak:
„Ponieważ, mój przyjacielu, ujawniłeś swój największy strach,
Skazuję cię na postawienie
Przed twoimi ziomkami
Zburzyć ścianę!” (Roger Waters, „The Trial”)
Pamiętajmy o tym. Wybory są dziś, ale my będziemy musieli żyć w tym kraju dalej przez kolejne lata. Nie liczmy na to, że partie polityczne zjednoczą nasz kraj. To możemy zrobić tylko my – Ty, ja i wszyscy inni, którzy czują się obywatelami Polski.