#10/366: Burza przed ciszą. Czy jakoś tak…

Poza wątkami sporów ideologicznych weekend minął pod znakiem przemian obyczajowych. A przynajmniej tak się na początku zdawało…

Znany z TVN prezenter i dziennikarz telewizyjny rozbijał się (dosłownie) po pijaku swoim autem, czyli zachowywał się zgodnie ze społecznym stereotypem właściciela BMW – szybko, niebezpiecznie i pod wpływem używek. Oczywiście obowiązkowo w aucie była też współpasażerka. Bohater zajścia za swoje wyczyny spotkał się ze społecznym potępieniem. Pomyślałem sobie w pierwszej chwili, że idziemy ku cywilizacji jednak, gdyż jeszcze kilkanaście lat temu większość powiedziałaby „Swój chłop, wypije, użyje i jak rozbije beemke, to nie płacze – ma gość gest.”. A dziś w komentarzach pojawiają się głosy, że to skandal, iż tylko za 15 tys. poręczenia został wypuszczony, podczas gdy powinien siedzieć do rozporawy, a potem jeszcze lat następnych parę dla przykładu. Serce rośnie, widząc taką postawę społeczeństwa. Znaczy się, większość u nas raczej niepijąca i w życiu by nawet nie pomyślała, żeby po małym piwie choćby do hulajnogi się zbliżyć.

Oprócz tego przez weekend w mediach socjalnych dalej przewalały się komentarze dotyczące specjalisty od organizacji tanich lotów luksusowym jetem dla przedstawicieli typowej polskiej rodziny, przez absolutny przypadek będącej rodziną tegoż organizatora. Całkiem też przez przypadek ów organizator lotów został kiedyś Marszałkiem Sejmu RP. Jako że za taki przypadkowy zbieg okoliczności nie można winić pana marszałka, jego deklarację o dobrowolnej wpłacie na cel charytatywny kilkuset złotych „od łebka”, celem pokrycia ewentualnych szkód moralnych reszcie polskich rodzin, które się nie załapały na na te promocyjne usługi lotnicze, można by uznać za kolejny przejaw wielkiej przemiany cywilizacyjnej. Gdyby nie to, że całe zajście wygląda jak zachowanie satrapów z jakiegoś kraju leżącego nieco bardziej na wschód, niż Białoruś i Ukraina. Czyli jednak nie do końca jesteśmy na Zachodzie…

Wszystko to jednak tylko mała chwilowa burza, przed ciszą wakacyjną. Prawdziwe fajerwerki szykują się chyba jednak gdzie indziej i ich autorem będzie niejaki Johnson. Boris Johnson. Patrząc na już na pierwsze dni działalności nowego premiera Wielkiej Brytanii możemy być pewni, iż dołoży on wszelkich wysiłków, by upewnić nas, że żyjemy w ciekawych czasach.

Dodaj komentarz