#19/366: Who will stop the rain?

Wreszcie deszcz, a nawet prawdziwa letnia ulewa. Krótka, o wiele za krótka, ale jednak była. A potem jeszcze dwie mniejsze. O deszczu jest całe mnóstwo piosenek – jest i musicalowy klasyk „Singing In The Rain”, i nostalgiczny pop „Crying In The Rain” A-HA, rockowy hymn „November Rain” Gunsów i utwór do którego nawiązałem w tytule czyli otwierający album „Aqua” zespołu Asia przebojowy „Who Will Stop The Rain?”. Jeszcze kilka lat temu w ogóle bym nie pomyślał, że przyjdzie takie lato, iż o wiele bardziej na miejscu byłby utwór o tytule „When Will It Rain?” (jestem niemal pewien, że ktoś taki utwór napisał, ale żaden konkretny autor nie przychodzi mi na myśl). I pewnie byłby to utwór, w którym byłoby nie mniej napięcia niż w kompozycji supergrupy Asia.

Takiej suszy nie było już dawno. Nie uważam się za znawcę zagadnień hydrologicznych, ale przenalizowałem sobie pewne własne obserwacje. Otóż biegam po Starym Lesie dość regularnie od ponad 6 lat. W tym czasie już co najmniej 3 razy była prawdziwa susza. Ale do tej pory, nawet w okresie wielotygodniowego braku opadów były takie miejsca na leśnych drogach, gdzie było wilgotno. Zdarzały się takie susze, że na krótki okres wysychały wszystkie, nawet najbardziej zacienione, najgłębsze kałuże i błotniste koleiny. Ale zazwyczaj na krótko i po pierwszym deszczu te leśne dukty zamieniały się w trasę dla rajdów off-road. W tym roku kałuż i błota w Starym Lesie nie ma już od kilku tygodni, a od kilkunastu dni wszystkie drogi są suche jak poczucie humoru urzędnika skarbowego. A jedyną pozostałością po wczorajszych i dzisiejszych ulewach dziś późnym popołudniem było tylko kilka skromnych kałuż. Ile jeszcze takich sygnałów alarmowych musi dać nam przyroda, żebyśmy zrozumieli, że bez deszczu, bez wody grozi nam zagłada? Co jeszcze musi się wydarzyć, byśmy docenili letni deszcz i śnieżną zimę? Marillion w tytułowym utworze pierwszej płyty bez Fisha „Season’s End” straszył „it might never snow again in England „. A co jeśli nadejdzie moment, gdy u nas nie spadnie już ani jedna kropla deszczu przez długie miesiące?

Dziś jednak biegnąc przez las cieszyłem się parnym, wilgotnym powietrzem, w którym wszystkie letnie zapachy lasu wreszcie nabrały życia i wyrazistości. Ta leśna łaźnia parowa wycisnęła ze mnie przez 10 km ostatnie soki, ale i tak było cudownie…

Jutro wrócę do tego tematu z innej perspektywy. Na dziś tyle.

Dodaj komentarz