Przedziwna jest Wielkanoc w tym roku. Przejmująco smutny jest ten widok pustych kościołów. Smutne jest to, że nie można spotykać się bez ograniczeń z rodziną, przyjaciółmi. Smutne to, że nie można dzielić normalnie radości, śpiewać w rozradowanym gronie ludzi gromkiego „Alleluja!”. Smutek ogarnia mnie także, kiedy patrzę na wszystkie wielkopostne pomysły, których nie udało się zrealizować, gdyż zabrakło czasu, sił, a nade wszystko wytrwałości. A jednak gdzieś pod skórą, gdzieś z tyłu głowy wibruje mi jedna myśl: Jezus zmartwychwstał!
Jezus nie zawiesił swojego Zmartwychwstania ani ze względu na moje słabości, ani ze względu na epidemię. Przeszedł przez mękę i zmartwychwstał zgodnie z planem. Pomimo pustych kościołów, pomimo, że nie tylko z powodu CoViD-19, ale też tysięcy innych plag i wojen w każdej chwili umierają dziesiątki ludzi, a ludzkość w czasie kryzysu nie poprawiła się ani trochę.
W wielkanocnej pieśni śpiewamy „Wstaje z grobu, kruszy mury, nie zna żadnej zapory.”. Tak właśnie jest. Bez względu na przeszkody Jezus zmartwychwstał i żyje. Zmartwychwstaje w każdej chwili, aby prowadzić ku życiu. Niezależnie, jak ciężki jest ten głaz, który mnie przygniata, jak gruby mur, który mnie odgradza od życia, On go rozbija.
I nawet siedząc w domu, uwiązany ograniczeniami, mogę porzucić drogę do Emaus i ruszyć na spotkanie z z nim w Galilei. Choć wszystko dzieje się inaczej niż zwykle, to wciąż to samo Zmartwychwstanie. Którego życzę w pełni każdemu z Was, kto czyta te słowa, którego życzę w ogóle każdemu. Doświadczajcie prawdziwej radości i szczęścia, niezależnie od przeszkód.
Jezus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!