#28/366: Ave Maria.

Długo zastanawiałem, który temat wybrać 15 sierpnia. W pierwszej chwili korciło mnie, żeby odnieść się do przeniesienia obchodów Święta Wojska Polskiego z Warszawy do Katowic. Ale daruje sobie. Napiszę tylko, że ten fakt budzi mój niesmak. Centralne obchody tego dnia zawsze powinny mieć miejsce przed Grobem Nieznanego Żołnierza (apel poległych) i na Placu Defilad (bo po to został zbudowany).

Z drugiej strony 15 sierpnia to święto kościelne Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i ten Dzień Wojska Polskiego zawsze jest jak dla mnie wciśnięty na tę samą datę nieco na siłę. Po prostu mi nie leży. W końcu Maria jest tytułowana w litanii loretańskiej jako Królowa Pokoju. Nie składa mi się to za bardzo w spójną całość z wojskiem i wojną. Oczywiście pamiętam, że nasze rycerstwo pod Grunwaldem śpiewało „Bogurodzicę” strojąc się do bitwy z zakonem… Tak, Najświętszej Marii Panny. Ale taki to był czas „błędów i wypaczeń”. Mam również świadomość, że pewna rozgłośnia radiowa, której według mojej wiedzy Matka Boska nie udzieliła nieograniczonej licencji do używania swojego imienia dla stworzenia brandu, prowadzi działalność niejednokrotnie nie mającą nic wspólnego z wprowadzaniem pokoju. I pewnie znalazłoby się jeszcze wiele innych „projektów”, firmowanych imieniem Marii (czy też jak się przyjęło – Maryi), które nijak się mają do tego, kim Ona była. A raczej kim i jaka jest. Jeśli nawet w tekście „Godzinek” nazwana została „Judyt wojującą”, to wyraźnie nie w sensie wojowniczki na wzór starożytnych Amazonek, ale kogoś, kto przez swą pokorę przyczynił się do pokonania zła.

Próbując jakoś pogodzić te dwa rozbieżne znaczenia 15 sierpnia pomyślałem sobie, że niejeden konający żołnierz, ten z bitwy warszawskiej i ten na Monte Cassino, ten prowadzony na egzekucję w katyńskim lesie i ten pod Wizną, a może i ten w Afganistanie lub Iraku w ostatnich chwilach swego życia szeptał być może „Zdrowaś Mario…” i może w ten sposób odkrywał znaczenie imienia Królowa Pokoju – jako tej, która pośredniczy i pociesza człowieka, gdy w ostatnim tchnieniu musi zawrzeć pokój z samym sobą, by móc stanąć przed Bogiem.

Dodaj komentarz