#35/366: Prosty świat

Dziś po 10 dniach przerwy wróciłem do bardziej aktywnych form spędzania urlopu, czyli na budowę. Tym razem nie jest już tak łatwo, jak przy układaniu kostki brukowej, gdyż wylądowałem na budowie gazociągu.

Zajęcie nie jest dla mnie niczym specjalnie nowym, gdyż na budowie gazociągów ganiałem z wiadrem gorącej smoły jeszcze w podstawówce, jako pomocnik przy izolowaniu stalowych rur. Jak można się domyślić, było to jakieś trzy… No wiele lat temu. I na tym poprzestańmy. W każdym razie dziś już nikt rur stalowych nie spawa i nie izoluje, bo już dawno temu zastąpiono je polietylenowymi, które nie rdzewieją i przetrwają w ziemi zapewne dłużej, niż światowe zasoby gazu ziemnego. Nie znaczy to jednak, że robota jest lekka, łatwa i przyjemna, gdyż niezależnie od użytej technologii budowa to taki proces, który musi dać w kość. I to się od czasu mojego biegania z wiadrem smoły nie zmieniło.

Drugim zjawiskiem niezmiennym w budowlanej rzeczywistości niezależnie od epoki jest coś, co nazwę bardzo umownie swoistą „kulturą komunikacyjną”. Kultura ta jest wypadkową trzech faktów społecznych: 1) niezależnie od stopnia równouprawnienia, personel budowlany to niemal zawsze mężczyźni 2) komunikacja musi być zrozumiała dla każdego budowlańca, a to znaczy, że słownik musi zawierać wyłącznie terminy zrozumiałe zarówno dla gościa po podstawówce, jak i inżyniera, kierującego budową 3) na budowie wszystkich gonią terminy, a skoro czas jest niezwykle cenny, to i komunikacja musi być oszczędna – budowlaniec jak mało kto potrafi upakować funkcję informacyjną, ekspresywną, impresywna, fatyczną, a nawet funkcję poetycką języka w wypowiedzi złożonej z jednego, góra dwóch słów. Na przykład kiedy koparka po raz trzeci w ciągu jednego dnia przetnie kabel telefoniczny nieoznaczony na mapie budowanego gazociągu, wystarczy dosadne „Zajebiście!”, ewentualnie „K…wa, zajebiście!” rzucone siarczyście przez koparkowego. I jak się okazuje, w tym wypadku funkcja metajęzykowa też była realizowana bezbłędnie, bo ja z kolegą stojącym w wykopie nad przerwanym kablem doskonale zrozumieliśmy, jak należy interpretować wypowiedź kolegi z koparki. Obaj bez słowa zaczęliśmy w pocie czoła rozkopywać ziemię w poszukiwaniu kolejnego nieoznaczonego kabla. Kopiąc co i raz opisywaliśmy na głos strukturę geologiczną kamienistej gleby, w której przyszło nam dziobać szpadlami. Oczywiście opis ten ograniczał się do trzech, góra czterech słów, których tu nie przytoczę i które raczej też nie pasowałyby na żadną konferencję naukową z zakresu geologii.

W każdym razie, po dwóch dniach spędzonych na budowie naszła mnie refleksja, że dobrze od czasu do czasu wylądować w rzeczywistości cechującej się jakąś stałością, w której wszystko jest proste, a nawet jak nie jest, to i tak da się wyrazić w prostych słowach budowlańca lub jak kto woli, montera gazociągów.

Dodaj komentarz