#269/365: Radosny okrzyk

Życzę Wam, abyście również doświadczyli Zmartwychwstania. Prawdziwego Zmartwychwstania. Każego dnia. Niech objawi się ono w Waszym życiu, tak jak tego potrzebujecie.

Dziś w nocy nie mogłem spać. Czułem, że dzieje się coś dziwnego, niepojętego. Jakby jakaś niewyjaśniona siła targała moim sercem. Jakby do mej duszy ktoś dobijał się z niespodziewaną wiadomością. W końcu nad ranem zrozumiałem. Wprawdzie wieczorna liturgia Wigilii Paschalnej skończyła się po 23.00, ale Jezus ze mną nie skończył. On dopiero zaczął swoje Zmartwychwstanie. Całą noc rozbijał głazy w moim sercu, rozświetlał mroczne zakamarki mojej duszy. I skończył nad ranem. Czułem się jak dziedziniec świątyni w Jerozolimie, z którego Jezus wyrzucił przekupniów i bankierów – wymieciony, oczyszczony, wreszcie gotowy na przyjęcie Dobrej Nowiny. Wtedy wyczerpany uległem. „Ok, Jezu Ty rządzisz.”, tak powiedziałem w myślach. I wtedy dotarło do mnie, że On zmartwychwstał. Prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!

Życzę Wam, abyście również doświadczyli Zmartwychwstania. Prawdziwego Zmartwychwstania. Każego dnia. Niech objawi się ono w Waszym życiu, tak jak tego potrzebujecie. Rozbiciem skorupy codzienności, rozerwaniem więzów, grzmotem i świałem, radosnym okrzykiem, urzekającą muzyką, niepohamowanym śmiechem, niestrudzonym biegiem, szalonym tańcem, a kiedy trzeba – dojmująca ciszą… A kiedy trzeba, ukojeniem po stracie.

Allejuja!