Życzę Wam, abyście również doświadczyli Zmartwychwstania. Prawdziwego Zmartwychwstania. Każego dnia. Niech objawi się ono w Waszym życiu, tak jak tego potrzebujecie.
Dziś w nocy nie mogłem spać. Czułem, że dzieje się coś dziwnego, niepojętego. Jakby jakaś niewyjaśniona siła targała moim sercem. Jakby do mej duszy ktoś dobijał się z niespodziewaną wiadomością. W końcu nad ranem zrozumiałem. Wprawdzie wieczorna liturgia Wigilii Paschalnej skończyła się po 23.00, ale Jezus ze mną nie skończył. On dopiero zaczął swoje Zmartwychwstanie. Całą noc rozbijał głazy w moim sercu, rozświetlał mroczne zakamarki mojej duszy. I skończył nad ranem. Czułem się jak dziedziniec świątyni w Jerozolimie, z którego Jezus wyrzucił przekupniów i bankierów – wymieciony, oczyszczony, wreszcie gotowy na przyjęcie Dobrej Nowiny. Wtedy wyczerpany uległem. „Ok, Jezu Ty rządzisz.”, tak powiedziałem w myślach. I wtedy dotarło do mnie, że On zmartwychwstał. Prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!
Życzę Wam, abyście również doświadczyli Zmartwychwstania. Prawdziwego Zmartwychwstania. Każego dnia. Niech objawi się ono w Waszym życiu, tak jak tego potrzebujecie. Rozbiciem skorupy codzienności, rozerwaniem więzów, grzmotem i świałem, radosnym okrzykiem, urzekającą muzyką, niepohamowanym śmiechem, niestrudzonym biegiem, szalonym tańcem, a kiedy trzeba – dojmująca ciszą… A kiedy trzeba, ukojeniem po stracie.
„Bóg umarł” napisał swego czasu Fryderyk Nietsche. Miał 100%-ową rację. Tak, blisko 2000 lat temu, na prowincji Cesarstwa Rzymskiego, na wzgórzu mieszczącym się za murami Jerozolimy, niczego nieświadomi Rzymianie na skutek żydowskiej intrygi ukrzyżowali Syna Bożego. Mesjasz posłany aby nas zbawić nie zszedł z krzyża i nie wybawił nawet samego siebie. Skonał w mękach i został pogrzebany. Na jego grób zatoczono wielki kamień i zapieczętowano. To miał być definitywny koniec, totalna porażka operacji „Zbawienie”.
Przeczytałem kiedyś jakieś opracowanie teologiczne, w którym przedstawiono tezę, że wtedy na krzyżu umarł nie tylko Syn Boży jako człowiek. Na nieskończenie krótka chwilę umarło całe Jego bóstwo. A to znaczyłoby, że umarł nie tylko Jezus Chrystus, ale Bóg cały przeszedł przez śmierć. Zaryzykował swoją całkowitą porażkę, zniszczenie swojej Istoty w jednym celu – by zbawić każdego z nas. By zbawić mnie.
Zawsze brakuje mi słów, kiedy dociera do mnie, co zrobił dla mnie Bóg. Dla takiej marnoty jak, będącej mniej niż pyłkiem wobec ogromu wszechświata, wszechmocny Bóg jako Jezus przyjął postać sługi, poszedł na mękę i haniebną śmierć. I zaryzykował swoje bóstwo i umarł. Dla mnie!
A trzeciego dnia rano zmartwychwstał! Zwyciężył. Po to, żebym ja miał w Nim swoje zwycięstwo. Abym mógł zawsze czuć się przez Niego kochany. Wow!
Nie mam odpowiednich słów na taką Miłość. Ale modlę się, aby nigdy Duch Boży nie pozwolił mi zamilknąć i głosić Ją światu.
Wszelkich owoców tej Miłości życzę Wam na progu Wielkiej Nocy…
Życzę Wam wszystkim w imieniu swoim i mojej Rodziny
Robert „Jester” Krzyszczak
PS. Te życzenia w tym roku w szczególności dedykuję Andrzejowi, który w szczególny sposób musiał doświadczyć tajemnicy Śmierci, Życia, Miłości i Przebaczenia…